czwartek, 29 listopada 2012

Siła Sióstr...CocoRosie


Dwie niesamowite kobiety, Siostry - Sierra i Bianca Casady od 2003 roku wprowadzają w nas w inny, muzyczny świat, oniryczny, nierzeczywisty i lekko urojony... Każda ich płyta jest swoistą zabawą dźwiękiem. Odszukując w otaczającej rzeczywistości, dziewczyny bawią się dziecięcymi zabawkami, które imitujące odgłosy zwierząt, grzechotki. Dodając do tego jeszcze cymbałki, harfy, fortepian, harmonijkę ustną czy akordeon stworzyły swój niepowtarzalny klimat, który odnajdujemy na każdej z czterech płyt. Jak dla mnie, są niemałym objawieniem na scenie muzyki alternatywnej. I jem je w całości ... I mimo, że umiłowałam sobie ich album Grey Oceans z 2010, to na każdym mam kilka numerów, do których ciągle wracam.

Ostatnio Panie odwiedziły Polskę na wrocławskim festiwalu "Nowe Horyzonty". Byłam, widziałam i jestem pod ogromnym wrażeniem. Razem z nimi wystąpili również Rajasthan Roots (indyjska muzyka Radżastanu) oraz beatbokser Teza. Cały ten mix muzyczno-kulturowy spowodował niemały pokład pozytywnej energii, jaka płynęła ze sceny. I nawet krople deszczu nie były w stanie przeszkodzić w jej odbiorze. 



Z mojej strony jeszcze utwór...a może nawet trzy...

Na dzień dobry....



Na miłe popołudnie....


Na dobranoc...


piątek, 16 listopada 2012

"Rabbit in your headlight"



     I wkradł mi się angielski tytuł do bloga :) Już wyjaśniam dlaczego... Przede wszystkim jest to tytuł utworu, od którego zaczęła się moja przygoda z  UNKLE...W 1998 zespół ten stworzył numer, do którego powstał niesamowity teledysk...i własnie ten teledysk spowodował, iż zainteresowałam się ich twórczością. Niestety po wysłuchaniu płyty, stwierdziłam, że jedynie ten jeden numer jest interesujący i nie kontynuowałam przygody z U. Byłam jeszcze wtedy mocno "zakorzeniona" w typowym rocku, a trip hop czy electro kompletnie mnie nie interesowały. Do pewnych brzmień po prostu trzeba dojrzeć. I przyszedł moment, gdzie usłyszałam "Burn my shodows". Dlaczego zwróciłam uwagę na ten numer? Otóż jest to kawałek rockowy :) i ma w sobie wszystko, czego szukam w muzyce. Odmienny od poprzednich, które możemy znaleźć na wcześniejszych płytach. Spodobał mi się tak bardzo,że niemalże nie rozstawałam się z nim przez długi czas. A płyta? "War stories"  ma w sobie urok, który potrafi oczarować. I może własnie brzmienie gitar i perkusji tak mocno mnie przyciągnęło. Zwłaszcza w numerze "Chemistry". Opinie na temat tej płyty są podzielone. Jedni oceniają ją jako najsłabszą w "karierze" grupy, dla innych, w tym dla mnie, jest godna polecenia i wysłuchania.


środa, 14 listopada 2012

N jak Noir Desir - początek...


     Zacznę od zespołu, który niestety już zakończył swoją działalność...tak już mam, że jak się zakochuje

w kapeli, to albo ona już niestety nie istnieje, albo ....albo była już w Polsce, kiedy ja nie byłam zupełnie tego świadoma...
"Muzyczne sumienie Francji" - tak o nich mówiono....
Mroczne pożądanie...Noir Desir....faktycznie, można pożądać ich muzyki z intensywnością wręcz niewyobrażalną. Nie dość, że zachwyca mnie francuski, to jeszcze w połączeniu
 z muzyką daje dość mocny zastrzyk endorfin. Swoista harmonia dźwięków, przyciągający wokal, przekaz...
Zastanawiając się nad numerem, który chciałabym wrzucić (pomijając fakt, że jak dla mnie większość z nich jest genialna)...mam dylemat... a ponieważ to dopiero początek... więc utwór numer jeden - wersja live... miłego odbioru...

"Marlene"

poniedziałek, 5 listopada 2012

Muzycznie...


...Samo bicie serca jest swoistym dźwiękiem, dzięki któremu można zagłębić się w istotę rytmu...powtarzalności...schematu przez który żyjemy. Jak ważny jest rytm? A może jak ważny jest schemat? Czy w rytmie życia znajdujemy czas na szukanie inspiracji? Ja swoją odnajduję w muzyce...to w dźwięki zawsze uciekam i w nich odnajduje wszystko co jest mi potrzebne.
W zależności od dnia mogę wprowadzić się w odpowiedni stan. Muzyka porusza, uspokaja, dodaje pozytywnych emocji, ale również może zaprowadzić w najciemniejszą cześć ulicy. Ktoś powiedział kiedyś, że muzyka jest najsubtelniejszą formą przekazu. Żadna dziedzina sztuki nie porusza ani nie wpływa na podświadomość, tak jak muzyka... Nie można się z tym nie zgodzić. Nie ma innej formy ekspresji, która nie oddziaływałaby na nas tak intensywnie. Całą swoją siłą potrafi poruszyć miliony. Ciekawe, jak grupa ludzi, którzy tworzą, wpływają na jednostki w sposób niby kontrolowany, to jednak nieokreślony...bo w utworze zawsze wychwycisz coś swojego.... Ostatnio zachwyciła mnie kapela Get the Blessing, znana tez jako The Blessing. Ciekawe pomieszanie jazz'u i rocka daje niekonwencjonalne brzmienie...muzyka pokręcona, dla niektórych być może trudna do wysłuchania, ale z pozytywnym przesłaniem. Warto zapoznać się z ich numerami, z czystej ciekawości, mimo iż jest to raczej instrumentalny nurt. Nie uraczy Cię tam słowo pod którym chciałbyś się podpisać. Przekaz niesie się przez dźwięki i jak dla mnie jest to wystarczający argument, by czerpać przyjemność z słuchania muzyki, którą Panowie stworzyli. Numer od którego ich poznałam macie tutaj :