środa, 14 listopada 2012

N jak Noir Desir - początek...


     Zacznę od zespołu, który niestety już zakończył swoją działalność...tak już mam, że jak się zakochuje

w kapeli, to albo ona już niestety nie istnieje, albo ....albo była już w Polsce, kiedy ja nie byłam zupełnie tego świadoma...
"Muzyczne sumienie Francji" - tak o nich mówiono....
Mroczne pożądanie...Noir Desir....faktycznie, można pożądać ich muzyki z intensywnością wręcz niewyobrażalną. Nie dość, że zachwyca mnie francuski, to jeszcze w połączeniu
 z muzyką daje dość mocny zastrzyk endorfin. Swoista harmonia dźwięków, przyciągający wokal, przekaz...
Zastanawiając się nad numerem, który chciałabym wrzucić (pomijając fakt, że jak dla mnie większość z nich jest genialna)...mam dylemat... a ponieważ to dopiero początek... więc utwór numer jeden - wersja live... miłego odbioru...

"Marlene"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz