piątek, 16 listopada 2012

"Rabbit in your headlight"



     I wkradł mi się angielski tytuł do bloga :) Już wyjaśniam dlaczego... Przede wszystkim jest to tytuł utworu, od którego zaczęła się moja przygoda z  UNKLE...W 1998 zespół ten stworzył numer, do którego powstał niesamowity teledysk...i własnie ten teledysk spowodował, iż zainteresowałam się ich twórczością. Niestety po wysłuchaniu płyty, stwierdziłam, że jedynie ten jeden numer jest interesujący i nie kontynuowałam przygody z U. Byłam jeszcze wtedy mocno "zakorzeniona" w typowym rocku, a trip hop czy electro kompletnie mnie nie interesowały. Do pewnych brzmień po prostu trzeba dojrzeć. I przyszedł moment, gdzie usłyszałam "Burn my shodows". Dlaczego zwróciłam uwagę na ten numer? Otóż jest to kawałek rockowy :) i ma w sobie wszystko, czego szukam w muzyce. Odmienny od poprzednich, które możemy znaleźć na wcześniejszych płytach. Spodobał mi się tak bardzo,że niemalże nie rozstawałam się z nim przez długi czas. A płyta? "War stories"  ma w sobie urok, który potrafi oczarować. I może własnie brzmienie gitar i perkusji tak mocno mnie przyciągnęło. Zwłaszcza w numerze "Chemistry". Opinie na temat tej płyty są podzielone. Jedni oceniają ją jako najsłabszą w "karierze" grupy, dla innych, w tym dla mnie, jest godna polecenia i wysłuchania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz